środa, 3 lutego 2010

Ludzie

Często mam tak, że jadąc miejskim autobusem czy przechodząc przez ulicę i mimowolnie słysząc czyjeś rozmowy, lubię sobie komentować w głowie to, co ludzie mówią lub robią.
Nie można społeczeństwa czy danej grupy wiekowej poznać lepiej, niż po tym, jak rozmawiają. Słyszymy ich problemy, zgadujemy poziom inteligencji, oceniamy.
Moją uwagę przykuła jednak dzisiaj rozmowa zasłyszana w autobusie. Rozmawia chłopak (17 lat) z dziewczyną (18 lat - znam ich z osiedla), są znajomymi:

Chłopak: - Też jedziesz na tą wycieczkę szkolną do Londynu?
(...)
- No bo ja to muszę sobie zrobić paszport.

Ajajajajaj, dokładnie to przykuło moją uwagę. Nie czepiam się już ludzi błędów tak drobnych i popularnych, ale "sobie zrobić paszport" ? W sensie, że co? Wydrukować z internetu, wyprodukować go na własną rękę? No bo tak można właśnie "zrobić sobie paszport" (Zrób i ty!), gdzie jednak większość ludzi woli go wyrabiać.
Nie chcę się tu bawić w profesora Miodka, ale takie coś po prostu razi... bardzo...
Dialog był niestety kontynuowany:

Chłopak: - A gdzie to trzeba iść? Do urzędu??

No nie kurva, do spożywczego! Co to za pytanie? Chyba tylko do podtrzymania słabo klejącej się rozmowy...

Żeby nie kończyć takim marudnym akcentem, na koniec polecę piosenkę:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz